Szczęście – myślę, że ilu ludzi, tyle definicji tego słowa. Wielu autorów książek, również o nim pisze.
Ja, kiedy mówię o Szczęściu, mam na myśli naturalny stan, który mieści się głęboko w nas, w sercu. Stan, który sprawia, że mimo burz i sztormów na Oceanie naszego Życia, on nieustannie trwa. To szczególna moc i dobroć.
Odczuwanie Szczęścia permanentnie, nie tylko w szczególnych sytuacjach, wiele lat było moim największym i najskrytszym marzeniem, a zarazem wielkim, nieuświadomionym strachem i czymś co wydawało mi się zupełnie nierealne.
Przecież nie tego się nauczyłam, nie tak mnie zaprogramowano. Dookoła słyszałam: „wszystko co dobre, szybko się kończy”, „w życiu piękne są tylko chwile”, a wychowawczyni w szkole podstawowej pytała: „Kulesza, co Ty się tak zawsze śmiejesz, co Ci tak wesoło?” Bliskie mi było zmaganie, ciągła walka o lepsze jutro, umęczenie, zatroskanie, ciągły bieg za czymś, bycie najlepszym. I choć na mojej twarzy od zawsze gościł uśmiech, a od rana tryskałam energią, to serce ciągle zasłaniał jakiś nieodkryty cień. Coś nieodgadnionego, niezidentyfikowanego, jakiś smutek. Coś, co zatrzymywało i nie pozwalało iść tam dokąd pragnę.
Najpierw zupełna nieświadomość – myśl: „Już taka jestem. Ten typ tak ma! Takie jest życie”. Później ciekawość, jakaś siła która mówiła mi, że jest coś więcej, że trzeba szukać. W końcu długa droga poszukiwań i różnych doświadczeń. Poszukiwania siebie, odpowiedzi na pytania: Kim jestem? Po co tu przyszłam? Dokąd ja zmierzam? Co będzie później?
Aż przyszedł dzień kiedy się przebudziłam i głęboko wewnątrz siebie poczułam i zrozumiałam, że nic nie musi się wydarzyć, żeby być szczęśliwym, że ja JESTEM SZCZĘŚLIWA JUŻ.
Do Szczęścia się nie zmierza! Szczęście nie przyjdzie, gdy w końcu osiągnę to co założyłam. Szczęście NIE JEST CELEM!
Budda powiedział: „SZCZĘŚCIE jest drogą”. Ja powiem: SZCZĘŚCIE jest JUŻ, jest w TERAZ, w TYM MOMENCIE, w tej właśnie ŚWIĘTEJ CHWILI. Nie wczoraj, nie za chwilę, nie od jutra, kiedyś tam – TERAZ!
I oczywiście w świecie przepełnionym gonitwą za dobrami materialnymi, bycia najlepszym i perfekcyjnym, ja również chcę więcej…
Ale nade wszystko, na piedestał wynoszę to, co już mam! Każdego poranka, w ciągu dnia i każdego wieczoru jestem za to wdzięczna. Wdzięczna!, że dane mi jest żyć w tym różnorodnym, pełnym przepięknych kolorów i kształtów, rozmaitych smaków, niebiańskich zapachów i niezwykłych dźwięków, Świecie. Że mam oczy, uszy, nos i usta, by móc tego wszystkiego doświadczać.
I Serce mam, by czuć – czuć Miłość i Szczęście.
Można przeżyć to Jedyne Życie, biegnąc na oślep. Czasem w biegu się zatrzymać i coś tam zobaczyć.
Ale można też świadomie, całym sobą doświadczać TERAZ, a co ma przyjść – przyjdzie….
Ps. KAŻDY Z NAS ZASŁUGUJE NA SZCZĘŚCIE!