Warto być przyzwoitym…

Chcę się dziś podzielić z Tobą moją osobista historią.

Maj minął pomyślnie.
Przedostatniego dnia pomyślałam: Aaa, nic się już nie wydarzy, więc podsumuję miesiąc i stworzę post na Instagram.

Jednak życie mnie zaskoczyło.
Ostatni dzień okazał się wymagający.

Około południa zadzwonił mój telefon.
Najpierw usłyszałam dzięk aparatury szpitalnej: „bip, bip, bip”, a później głos mojego syna:

Mamo, nic mi nie jest…
Miałem wypadek, jestem w szpitalu…
Czekam na badania. Oddychaj…

Zamarłam.
Trudno usłyszeć „nic mi nie jest”, kiedy w tle słychać szpitalne aparatury.
„Już do Ciebie jadę”.
Zakończyłam rozmowę i wróciłam do tego, czego sama uczę innych – najpierw zaczęłam świadomie oddychać!

Przyjaciel zostawił wszystko i zawiózł mnie na miejsce. Nasza podróż raczej odbywała się w ciszy. Jeszcze nie fizycznie, ale całą sobą, byłam już przy Tymku.

Po przyjeździe na miejsce czekała na mnie policja, a pokój był pusty.
Zamarłam po raz drugi.
Szybko podeszła do mnie pielęgniarka, aby poinformować, że wszystko jest w porządku, a syn został zabrany na rezonans. Później jeszcze dokładne badanie złamanej ręki i zszycie skóry.

A policja?
Policja czekała na mnie, aby dokończyć formalności.
„Przeprowadziliśmy już rozmowę z synem, proszę o przeczytanie protokołu i podpis” – serdecznym głosem odezwał się policjant.

Badania, zabiegi, konsultacje.
Po 6, a może 7 godzinach – nie wiem, czas się dla mnie zatrzymał – wróciliśmy do domu.

Kiedy usiedliśmy na sofie, Tymek spojrzał na mnie i powiedział:
Dziękuję Mamo, że byłaś i za wszystko. Dopiero jak weszłaś do pokoju, poczułem zmęczenie i głód.
Zawsze Synku… To normalne. Jesteśmy rodziną.

Później odpoczynek, sen i regeneracja.
Wizyty lekarskie, badania…

A później oczekiwanie na mandat.
I przyszedł…
W ubiegłym tygodniu.
List z policji – do mnie i syna.
A w nim wiadomość:

Tymoteusz był trzeźwy, jechał przepisowo, opowiedział całą historię zgodnie z prawdą, wykazał się skruchą i odwagą do wzięcia odpowiedzialności za popełniony błąd. Postanowiliśmy umorzyć karę”.

Kiedy wszedł do domu po całym dniu praktyki, wręczyłam mu list.
Usiadł przy stole i zaczął czytać.
Spojrzał na mnie, wstał, podniósł ręce do góry, uśmiechnął się z radością i krzyknął: „Mamo, jestem wolny”.

Spojrzałam w jego oczy, moje były zaszklone. Patrzyłam z dumą i lekko drżącym głosem powiedziałam za profesorem Bartoszewskim „warto być przyzwoitym”.

To jest o odwadze brania odpowiedzialności, o stawaniu do własnej dorosłości i… o karmie, która wraca.

W grupie wsparcia dzielimy się własnymi historiami, przemyśleniami i odkryciami.
Dzielimy się własną prawdą.
Jesteśmy razem tacy, jacy jesteśmy.
Nie pokolorowani, bez masek, bez udawania.
Autentyczni czasem z radością, czasem z lękiem, czasem ze smutkiem, ale zawsze z miłością. Całą paletą tego, co w nas.
Bo to jest o życiu.

Energia grupy przynosi niebywałą siłę.
Wzmacnia.
Wzbogaca.
Otwiera na nowe.

22 października rusza Grupa Wsparcia. Choć różne programy prowadzę od 5 lat, to w tej formie spotkamy się po raz pierwszy.

Jeśli chcesz być częścią tej grupy i dowiedzieć się więcej, to przeczytaj szczegóły i umów się na bezpłatną konsultację.

Tymczasem posyłam Ci lekkość
Ewa Kulesza

Mentorka Dojrzałej Dorosłości, Terapeutka, Pedagożka

Pomaga Dorosłym i Emigrantom zbudować zdrowe poczucie własnej wartości, rozumieć, kochać i wierzyć w siebie, by żyć Lekko ze Sobą, bez względu na okoliczności życia.

Sprawdź, co mogę dla Ciebie zrobić :  www.ewakulesza.com
Otrzymuj bezpłatne listy Lekko ze Sobą, gdzie znajdziesz wskazówki jak stać się Świadomym Spełnionym Dorosłym, pokochać siebie i żyć Lekko ze Sobą: ewakulesza.com/listylekko

Szwajcaria - Polska - Online Cały Świat